• Home
  • Szkoda czasu na seriale

Szkoda czasu na seriale

Szkoda czasu na seriale

W erze platform streamingowych można by sądzić, że to my rządzimy pilotem. W końcu mamy wybór, dostęp do nieskończonej biblioteki treści i żadnych reklam. Ale prawda jest taka, że coraz częściej przypominamy bohaterów z dowcipów o tatusiach wracających z pracy – leżymy na kanapie, z pilotem w dłoni, scrollujemy Netflixa i… w zasadzie to nic się nie zmieniło od czasów kablówki. Tyle że teraz mamy ją w kieszeni, na smartfonie.

Wielu z nas z dumą deklaruje, że „nie ogląda telewizji”. Nie mamy odbiorników, nie oglądamy wiadomości, jesteśmy bardziej „świadomi” – sięgamy po nagradzane seriale i niszowe produkcje z rekomendacji festiwalowych. Ale nie oszukujmy się – oglądanie telewizji dziś to po prostu konsumowanie treści w najbardziej dostępnej i leniwej formie. Nieważne, czy na ekranie mamy Netfliksa, HBO Maxa, czy Disney+. Mechanizmy są te same – chodzi o to, żeby nas zatrzymać jak najdłużej.

I właśnie tu zaczyna się problem. Przede wszystkim – iluzja wyboru. Scrollując katalog, masz poczucie, że decydujesz, co obejrzysz. Tymczasem algorytmy już wcześniej ustaliły, co Ci pokazać. To, że po 15 minutach przeglądania odpuszczasz i zasypiasz – nie jest błędem systemu. To część gry. Platformy nie zarabiają na tym, co oglądasz. Zarabiają na tym, że w ogóle zostajesz.

Druga pułapka to konstrukcja samych seriali. Produkcje mają być tanie w realizacji, ale uzależniające. Stąd cliffhangery – nagłe przerwania akcji, które zmuszają do włączenia kolejnego odcinka. Autoodtwarzanie i 10-sekundowy licznik między odcinkami eliminują moment decyzji. Nawet jeśli miałeś przerwę na herbatę, zanim zdążysz wstać – już leci następny epizod.

Oczywiście – są seriale wartościowe. „Better Call Saul”, „Andor”, „Dark” czy pierwsze sezony „Gry o Tron” to perełki, które warto obejrzeć. Problem w tym, że giną w morzu przeciętności. A przeciętność wciąga, bo jest wygodna. Możesz ją oglądać jednym okiem, drugim scrollować telefon. Dialogi są proste, emocje rozcieńczone, tempo przewidywalne – wszystko tak zaprojektowane, by nie wymagać Twojej pełnej uwagi.

Czy więc rozwiązaniem jest porzucenie seriali? Niekoniecznie. Ale może warto zadać sobie pytanie: czy dziś wieczorem naprawdę chcę zobaczyć coś konkretnego, czy tylko „coś” leci? Autor tekstu przyznaje – odkąd zaczął siadać do ekranu z konkretnym tytułem, przestał tracić godziny na szukanie i przypadkowe kliknięcia. A to pierwszy krok, by odzyskać kontrolę nad tym, co naprawdę pochłania Twój czas.

W końcu – ile pamiętasz z ostatniego serialu, który włączyłeś „bo był pod ręką”? A teraz przypomnij sobie film, który Cię poruszył. Czujesz różnicę?

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *