Pierwszą rzeczą, którą robisz po wstaniu to kompulsywne rzucenie się do telefonu. Przeglądasz wiadomości na Messengerze, Fejsa i Instagrama. Sprawdzasz, co Cię ominęło i od razu rzucasz się na autostradę cudzych myśli, problemów, osiągnięć. Podczas, gdy Ty spokojnie śpisz, ludzie robią niesamowite rzeczy i wrzucają swoje przepiękne zdjęcia. Siedzisz na telefonie tylko 5 minut, a już Ci głupio i źle, że inni mają fajniejsze życie od Ciebie.
Zupełnie nie wiesz, dlaczego, ale nie wysypiasz się już tak jak dawniej. Budzisz się w środku nocy, przewracasz z boku na bok. Kiedy wyłączasz budzik, zastanawiasz się który mamy rok, a nie co za piękny dzień jest za oknem. Co prawda wczoraj do późna był maraton Netflixa albo gra na komputerze do późna. Leżąc w łóżku przed zaśnięciem towarzyszył Ci Twój telefon, a połączona moc wszystkich ekranów przed snem zapewniła Ci sen kiepskiej jakości i w efekcie nie udało Ci się odpocząć i zresetować przed kolejnym dniem.
Teraz czas skorzystać z łazienki i to również jest świetny moment, żeby już na dobre zanurzyć się w potoku nie dotyczących Cię spraw. Problemy celebrytów, dyskusje, które nie mają znaczenia i nagłówki artykułów napisane tak, żeby koniecznie trzeba było w nie kliknąć. „Odkrył jeden prosty sposób na odchudzanie, lekarze go nienawidzą”
„7 dziwnych metod klaskania uszami, czwarta Cię zadziwi”
„17 letni milioner opowiada o sposobie na sukces”
Większość z nich to frustrujące, nic nie wnoszące, sponsorowane clickbaity.
Budzisz się zawsze z deficytem wody w organizmie, ale przyzwyczajenie jest silniejsze i pewnie jak większość z nas masz czas rano tylko na wypicie kawy. Dzięki temu zapewniasz sobie nie tylko natychmiastowe odwodnienie (czyli zaczynasz dzień od lekkiego bólu głowy), ale także pobudzasz swój stres i poczucie niepewności dzięki dawce kofeiny.
Żarty na bok – przecież nawet NIE MASZ TELEWIZJI. Wiadomości to niestety także portal Onet albo informacje, które wyskakują Ci na telefonie. Teraz oblewa Cię strumień negatywnych wiadomości, które wcale nie dotyczą Ciebie. Dzięki nim, możesz od razu poczuć strach, niepewność, załamanie, zniechęcenie, wstręt i przerażenie z powodu odległych spraw odległych ludzi, podkręconych przez media do najbardziej angażującego poziomu.
Z tej czynności najłatwiej zrezygnować, kiedy jesteś w biegu. Bez wyprasowanej koszuli trudno jest pokazać się w pracy, ale nikt na wejściu nie sprawdza, czy masz już coś w brzuchu. Nawet jeśli uda Ci się na chwilę przysiąść do jedzenia, to ponad 65% z nas je na śniadanie głównie węglowodany. Cukier da Ci oczywiście chwilową energię, ale potem zamuli Cię i będzie Ci ciężko przez kolejne 4 godziny. A Mama zawsze powtarzała, że to najważniejszy posiłek dnia…
Nieważne, czy sięgasz po niego już w drodze do pracy, czy odgradzasz się nim od domowników podczas śniadania – czas na trzeci strumień informacyjny. Korzystanie z telefonu daje Ci fałszywe poczucie szczęścia i satysfakcji, ponieważ tworzy iluzję połączenia i relacji z innymi ludźmi. Więc lubisz to i udostępniasz, a tak naprawdę rekompensujesz sobie brak prawdziwych rozmów przy śniadaniu. To kolejny powód dla Twojego stresu i niepewności na cały dzień, ponieważ taka kompensacja jest zawsze krótkotrwała i tylko pogłębia problem, który ma rozwiązać.
Teraz, kiedy Twój poziom frustracji i zdenerwowania jest na wystarczającym poziomie, możesz wykorzystać tę energię do pokłócenia się z bliskimi. Wystarczy jakaś kąśliwa uwaga, czepianie się albo pasywno-agresywne „znowu pracujesz zdalnie, to pewnie zdążysz zrobić sobie pranie, obiad i jeszcze obejrzysz jakiś film” i już możesz swoim fatalnym dniem zarazić innych.
Tyle razy mądrzy psychologowie mówili nam, że wdzięczność to najlepsze ćwiczenie na starcie każdego dnia. Wybierasz alternatywną wersję. Po pierwsze zazdrościsz wszystkim znajomym, którzy z jakiegoś powodu radzą sobie lepiej od Ciebie. Twoje trzy kroki z telefonem zdążyły wyposażyć Cię w listę rzeczy do zazdroszczenia – piękne zdjęcia z kolejnego wypoczynku na Kubie, nowa, ciekawa praca, nowy, ciekawy facet. Po drugie budzisz w sobie niechęć do tych wszystkich sztucznych pozerów, którzy kłują Cię w oczy swoją świetnością. Po trzecie (i najgorsze) czujesz w efekcie niechęć do siebie.
W powyższym dekalogu brakuje dziesiątego punktu, ale jestem pewien, że masz w głowie coś ze swojego poranka, co możesz dopisać do tej listy. Wyjątkowo nie podaję tutaj bezpośrednich rozwiązań, ale czasami wystarczy zdać sobie sprawę z cyklu, w którym się obracamy. Jeśli chcesz popracować nad swoją codzienną rutyną dobrych nawyków, polecam Ci serdecznie nasz podcast, w którym krok po kroku omawiamy ich mechanizm i sposoby tworzenia (jest dostępny poniżej).
Do napisania tekstu zainspirował mnie filmik JP Sears – How to have crappy day?
Hamuje mnie to ze nie chce mi się wstawać z rana